Niedziela, Czerwiec 11
Animowiec Logo
  1. Animowiec
  2. Recenzje
  3. "Kimi no na wa"

leniwapopkultura

"Kimi no na wa"

Przenieśmy się trochę wstecz. Do 2016 roku, kiedy został wydany japoński film animowany "Kimi no na wa", co w polskim tłumaczeniu oznacza "Jak masz na imię?". Naprawdę głęboko żałuję, że takich produkcji nie obejrzymy w naszych kinach, tylko musimy oczekiwać na udostępnienie ich na innych serwisach. Nawet teraz możemy zobaczyć, że film znajduje się w TOP10 filmów wydanych w 2016 roku, zgodnie z oceną na platformie Filmweb. Obecnie nie chce go porównywać do żadnych innych produkcji, bo jest to moim zdaniem bezcelowe: jest to dosyć unikalna produkcja i nie jest łatwo porównać ją do zwykłych twórczości. Może kiedyś bardziej zagłębimy się w produkcję japońską, ale teraz przekonajmy się dlaczego warto spędzić wieczór przy “Kimi no na wa”.

Kimi no na wa
(fot. lemurilla)

Fabuła filmu prezentuje nam dwójkę bohaterów żyjących w całkiem innych warunkach. Pierwszą postacią jest Mitsuha Miyamizu: zwyczajna nastolatka, mieszkającą w małej wiosce Itomori. Jest to miejsce gdzie praktycznie nic nie ma i wszystko jest daleko. Od dawna jej marzeniem było przeprowadzenie się do Tokio. Chciałaby po prostu porzucić swoje dotychczasowe życie. Natomiast drugim jest Taki Tachibana. W porównaniu do Mitsuhy, Taki mieszka w wielkim mieście, jakim jest Tokio. Jego życie jest pełne zajęć. Szkoła i praca jako kelner w wolnych chwilach. Dużo czasu spędza także z dwójką przyjaciół. Swoją przyszłość bohater wiąże z architekturą.

Mitsuka i Taki
(fot. forbes)

Co może jednak połączyć dwójkę obcych ludzi, którzy mieszkają wiele kilometrów od siebie? W końcu każdy byłby w szoku budząc się w nieswoim łóżku i w nieswoim ciele. Jak mogą potoczyć się losy naszych głównych bohaterów? O tym możecie się przekonać oglądając tą produkcję.  Otwórzcie się na nowe doświadczenia i nie słuchajcie stereotypów, że anime to “chińskie bajki”. Sama już od wielu lat oglądam różne produkcje i się tego nie wstydzę. Czasami nawet udaje mi się przekonać inne osoby, które wcześniej nie miały styczności z japońską animacją do obejrzenia czegoś z tego gatunku. Dlatego też serdecznie polecam Wam “Kimi no na wa” i mam nadzieję, że uda mi się Was przekonać również do obejrzenia innych produkcji z tego gatunku. Muzyki z tego filmu nadal często słucham, bo jest dość niepowtarzalna. Można spotkać ją w różnych wersjach np. w wersji orkiestry. Jeśli chodzi o kreskę to od zawsze jestem, co do niej bardzo wymagająca, jednakże w tym przypadku mogę stwierdzić, że jest naprawdę świetna. Historia postaci, zarówno jak one same zostały stworzone z wielką starannością, tak abyśmy mogli wcielić się w ich skórę. O fabule mogę powiedzieć tyle, że z początku może wydawać się banalna, jednakże po chwili zostajemy wyprowadzeni z tego błędu.


 

Shiro

Shiro

Fanka anime, od czasu dziecięcych, aż do teraz. Mająca za sobą już ponad 800 produkcji. Oprócz anime oglądająca, także wiele filmów i seriali, a w przypływach weny pisząca własne teksty piosenek.

"Ascendance of a Bookworm" - przyjemny isekai Czytaj poprzedni

"Ascendance of a Bookworm" - przyjemny isekai

WeebWeek - Godzilla Singular Point już pod koniec czerwca na Netflixie! Czytaj następny

WeebWeek - Godzilla Singular Point już pod koniec czerwca na Netflixie!

Komentarze